czwartek, 29 grudnia 2016

POWRÓT DO DZIECIŃSTWA - wyzwanie na 2017 rok



W tym roku postanowiłam powrócić do lektur swojego dzieciństwa, bo czemu nie? Byłam ciekawa jak przypadną mi gustu, czy dobrze było czytać w wieku nastu lat książki, jakie czytałam, czy w jakiś sposób wpłynęły one na mnie i moje późniejsze książkowe gusta. Plany miałam spore, ale jak to z planami bywa, udało mi się zrealizować ich niewiele. Do tej pory w ramach powrotu do dzieciństwa przeczytałam jedynie sześć książek. Samemu trudno się spiąć, pomyślałam, że przedłużę wyzwanie na przyszły rok i tym razem zaproponuje udział też innym. Będzie mi bardzo miło, jeśli do mnie dołączycie

ZASADY

CO CZYTAMY? Czytamy książki kojarzące się nam z naszym dzieciństwem, ale też książki dziecięce i młodzieżowe, które najzwyczajniej w świecie mamy ochotę przeczytać, czyli mogą to być też nowości wydawnicze zaliczające się do tej kategorii. 

KIEDY - od 1 stycznia 2017 r. do 31 grudnia 2017 r., ruszymy jeśli zgłosi się min. 5 osób. 

KTO MOŻE WZIĄĆ UDZIAŁ - każdy posiadający blog lub konto na portalu czytelniczym.

PODSUMOWANIE - pojawiać się będzie raz na miesiąc w osobnym poście. Pod każdym z podsumowań zamieszczamy linki do recenzji na swoim blogu/portalu czytelniczym. 

NAGRODA - osoba, która przeczyta najwięcej książek i tym samym osiągnie najlepszy wynik, otrzyma paczkę niespodziankę, zawierającą m.in. nagrody książkowe, w tym jedną wybraną przez siebie książkę dostępną w wybranej przeze mniez księgarni internetowych o wartości max. 40 zł. 

BANER - bardzo proszę o zamieszczenie widocznego powyżej baneru na końcu zamieszczanej przez siebie recenzji. 

HASŁA - co miesiąc podawać będę hasło miesiąca. Każda przeczytana książka, która będzie związana z podanym przeze mnie hasłem liczyć się będzie podwójnie. Pierwsze hasło podam przy poście z listą uczestników, który pojawi się na początku stycznia. 


ZAPRASZAM DO ZABAWY :)






środa, 28 grudnia 2016

"Matera 2019" Danka Markiewicz



Sassi, dzielnica miasteczka Matera położonego gdzieś we Włoszech, gdzie skrywa się ostatni bastion ludzkiej społeczności. Mieszkańcom przyszło żyć w ciężkich czasach, bowiem cała planeta jest napromieniowana, trudno o normalne jedzenie, wodę. Dodatkowo na organy i komórki ostatnich ludzi na Ziemi ostrzą zęby klony, osoby żyjące dzięki przeszczepom tkanek hodowanych w zwierzęcych ciałach. Właśnie w takiej scenerii Gaia spotyka Riddicka, który namawia ją do opuszczenia Sassi i zobaczenia na własne oczy, tego, co ją tak przeraża. Czy Gaia mu ulegnie? Czy znajdzie własne rozwiązanie problemów?

Jak sama autorka pisze o mini powieści, Matera 2019 jest parabolą i alegorią. Nie sposób odmówić jej racji. W tej krótkiej nowelce zawartych zostało wiele uniwersalnych prawd, poruszonych zostało wiele nurtujących kwestii, takich jak religia, strach przed nieznanym, walka o przetrwanie, akceptacja tego, co daje nam los. Jednym z ciekawszych wątków jest etyka naszego postępowania, to co dla mieszkańców Sassi jest niedopuszczalne i wręcz haniebne, dla pozostałych mieszkańców Ziemi stanowi codzienność i w żaden sposób nie odbiega od przyjętych norm. Niestety, krótka forma jaką jest nowela, mocno ogranicza opis wszystkich poruszanych kwestii, które ostatecznie przewijają się przed oczami czytelnika, nie pozostając ostatecznie dostatecznie rozwinięte. 

Mimo tak krótkiej formy dość szczegółowo zostały opisane postaci. Gaia jest waleczna dziewczyną o ugruntowanych poglądach, którą dobija beznadziejność położenia mieszkańców Sassi i która z czasem tej beznadziei ulega. Riddick to tajemniczy mężczyzna, kuszący opowieściami o lepszym życiu. Wśród pozostałych bohaterów nie brakuje charyzmatycznego przywódcy, czy fanatyka religijnego.

Matera 2019 Danki Markiewicz to moim zdaniem ciekawa wariacja na temat życia w postapokaliptycznym świecie i jego akceptacji i zasługuje na to, by dać jej szansę. 


Tytuł: Matera 2019
Autor: Danka Markiewicz
Data wydania: 16 listopada 2016
Liczba stron: 28



Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce. 

Jeśli chcielibyście dać szansę Materze 2019 to książka w wersji elektronicznej dostępna jest tutaj.
Więcej o autorce możecie dowiedzieć się tutaj.  

środa, 21 grudnia 2016

Gdzieś tam, na małej wyspie - "Dom na Skraju Nocy" Catherine Banner



Szum fal, magiczne jaskinie, wszechobecny kult świętej Agaty, upał i ograniczona przestrzeń, tak w skrócie można opisać codzienność mieszkańców wyspy Castellamare, gdzie toczy się akcja powieści Catherine Banner Dom na skraju nocy. Właśnie taka sceneria stanowi tło niezwykle barwnej i poruszającej powieści ukazującej losy rodziny Esposito.
Amedeo, florencka znajda, już od początku swojego życia ma pod górkę. Wielki jako niemowlę, niezgrabny jako podrostek, ma jednak coś, czego wielu brakuje – szczęście. Pasję znajduje w zbieraniu zasłyszanych opowieści i notowaniu ich w notesie. Nie jest to jednak dochodowe zajęcie i chłopak trafia pod opiekę doktora Esposita, który inspiruje go tak mocno, że zostaje lekarzem. Po ukończeniu studiów ma jednak problem ze znalezieniem stałej pracy, ostatecznie więc, kiedy pojawia się jedyna oferta, bez zastanowienia wyrusza do Castellamare, miejscowości położonej na maleńkiej wyspie, stanowiącej kropkę w atlasie na południowy wschód od Sycylii. Tam poznaje mieszkańców i zapoznaje się z miejscowością, w której właściwie zatrzymał się czas. Sielskie chwile zostają przerwane rozpoczęciem pierwszej wojny światowej i Amedeo musi wyruszyć na front. Po powrocie zastaje Castellamare całkowicie odmienione. Przede wszystkim zauważa, że zamknięty został bar Na Skraju Nocy, podejmuje się więc jego remontu. Przy okazji, niezwykle burzliwie rozpoczyna dzieje swojej rodziny, plątając się w romans mający mieć powiązanie z miejscową klątwą.
Dom na skraju nocy jest opowieścią na wskroś magiczną. Autorka snuje baśniową historię o rodzinie Esposito zapoczątkowaną porzuceniem noworodka i niczym rybacką sieć, tka kolejne losy jej członków. Stwierdzenie, że historia ta wpisuje się w nurt realizmu magicznego, będzie zdecydowanie stwierdzeniem na wyrost, gdyż dzieje mieszkańców Castellamare ukazane zostały na tle wydarzeń historycznych, jednak nie sposób odmówić powieści pewnej dozy bajkowości i magii, bo zaczynając lekturę, zostaje się wręcz wchłoniętym przez klimat wyspiarskiej społeczności, jej rozterki i radości. Autorka po mistrzowsku równoważy realizm i magię, zachowując między nimi zdrowy umiar, nadając światowi przedstawionemu prawdziwości i ukazując, że znaczące wydarzenia w dziejach świata mają rzeczywisty wpływ na funkcjonowanie społeczeństw, nawet tych małych, nieistotnych i zapomnianych. Czar przedstawionej historii zostaje zachowany poprzez przybliżenie legend i podań na początku każdego z rozdziałów. 
Banner ujmuje głębią osobowości ukazanych postaci, ich rysem i różnorodnością. To przede wszystkim one tworzą tę książkę, sprawiają że staje się integralną całością, do której nie da się nic dodać i nic z niej ująć. Autorka z niezwykłą zręcznością wczuła się w ich tworzenie, ukazując niesamowicie realny obraz każdej z nich, poczynając na fajtłapie stającej się wspaniałym lekarzem, niepełnosprawnej dziewczynce z kompleksami, angielskim żołnierzu i wielu innych. Obok bohaterów nie sposób przejść obojętnie. Jedni irytują, innych się nie lubi, niektórzy potrafią w sobie rozkochać w przeciągu milisekundy, tak, jak w realnym życiu. Poprzez codzienne zmagania bohaterów Banner, w pozornie bajkowej historii, przemyca bolączki realnego świata, dając nadzieję na pozytywne rozwiązanie wielu kwestii, ukazując, że przywary mogą z czasem zostać zaletami, że nie warto dać się zamknąć i myśleć o sobie poprzez pryzmat tego, jak widzą nas inni.
Przyznać trzeba, że autorka stworzyła zupełnie wyjątkową sagę rodzinną, która na długo zapisuje się w pamięć. Nie sposób jednak przekazać jej magii, więc Czytelniku, wstąp do Domu na Skraju Nocy. Napij się kieliszka limoncello, zjedz kulkę ryżową i daj się stopniowo oczarować dziejom rodziny Esposito. Obiecuję, że się nie zawiedziesz.


Tytuł: Dom na Skraju Nocy
Autor: Catherine Banner
Tłumaczenie: Hanna Pasierska
Data wydania (Pl): 06.10.2016 r.
Liczba stron: 536
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka


Recenzja napisana dla portalu Bookhunter.pl

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Prezenty LAST MINUTE

Po raz drugi przygotowałam zestawienie różnych prezentów. Liczę, że może przyda się tym, którzy ich kupowanie mają jeszcze przed sobą. Część z wybranych przeze mnie produktów, znajduje się w sklepach internetowych, które, gdy zrobimy zakupy przed 21 grudnia, dają gwarancję dostarczenia paczki. By zostać przekierowanych na stronę produktu, wystarczy kliknąć w jego nazwę pod grafiką. Dodam, że starałam się znaleźć produkty w przystępnych cenach.

Enjoy ;) ! 


DLA NIEJ



DLA NIEGO





DLA BABCI i DZIADKA



DLA DZIECKA





piątek, 16 grudnia 2016

"Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów - trzecie lato" Ann Brashares




Magiczne dżinsy i czwórka przyjaciółek wracają, by znaleźć się na życiowym rozdrożu pomiędzy dzieciństwem a dorosłością.

Dziewczyny kończą liceum, a co za tym idzie, musza przyzwyczaić się do myśli, że kolejny, wspólnie spędzony w rodzinnym mieście rok, już za nimi. Tym razem autorka funduje czytelnikom przyspieszony kurs dorastania bohaterek.

Tibby nie może pogodzić się z upływem czasu. Jeszcze nie wyjechała na studia, a już odczuwa tęsknotę za domem i przyjaciółkami. Zamyka się w sobie, odsuwając od siebie najbliższych.

Bee wraca na miejsce, gdzie poznała Erica, tym razem w roli trenera. Musi zmierzyć się ze swoimi demonami.

Carmen zastanawia się, jakim cudem okazuje się być w oczach innych dobrą osobą, gdy tak naprawdę wypływa z niej złość.

Lena oddaje się malarstwu i za wszelka cenę chce udowodnić praktycznemu ojcu, że uczelnia artystyczna to miejsce dla niej.

Autorka po raz kolejny maluje przed czytelnikiem obraz młodzieży wchodzącej z przytupem w kolejny etap życia, dorosłość. Każda z dziewcząt pozbywa się swoich dziecięcych wizji, przywiązania i choćby nieświadomie, staje się dojrzała, a jej poglądy ugruntowane. Narzucając dziewczętom różne role, Brashares zmusza je do walki o swoją przyszłość, wręcz każe im walczyć o swoje.

I tym razem poznajemy losy dziewcząt z różnej perspektywy, opisywane poprzez narracje trzecioosobową (pomijając wstęp). Tym razem zabrakło mi pierwszoosobowej opowieści, która moim zdaniem. Pełniej pozwoliłaby zaznajomić się z odczuciami bohaterek.


Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów – trzecie lato to przedostatni tom cyklu (przynajmniej biorąc pod uwagę wydane w Polsce części. Brashares jak zwykle kreśli przed czytelnikiem historię z drugim dnem, niosąc przesłanie nieważne, gdzie pchnie nas los, warto trzymać się za ręce i nie wyzbywać swoich korzeni i dawnych, wspaniałych znajomości.  


Tytuł: Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów - trzecie lato
Tytuł oryginału: Girls in Pants: The Third Summer of the Sisterhood
Tłumaczenie: Krzysztof Adelt
Data wydania: 2007
Wydawnictwo Egmont (książka została wznowiona przez wydawnictwo YA!)

środa, 14 grudnia 2016




Jeśli myślicie, że to 50 twarzy Grey’a rozpoczęło rewolucję seksualną w książkach to jesteście w błędzie. Już w latach 80-tych Anne Rice wydała Przebudzenie Śpiącej Królewny. Oczywiście w Ameryce. U nas wtedy o takich rzeczach się nie śniło, a swoje pożądanie chowano skrzętnie pod grubą, wykrochmaloną kołdrą, pomieszkując w kącie u rodziców w m2.

Śpiąca Królewna w wyobraźni autorki też zostaje wybudzona ze snu, ale nie słodkim pocałunkiem ukochanego, lecz gwałtem. Nie umyka żaden szczegół, bo akt ten został opisany bardzo brutalnie i szczegółowo. Po przebudzeniu musi udać się na naukę do zamku, który włada wszystkimi królestwami w regionie. Dziewczyna zostaje zatem pozbawiona odzienia, zarzucona na ramię zabierającego ją księcia i podróżuje do królestwa, a każdy jej towarzysz i mijany przechodzień może oglądać jej płeć. Różyczka, bo tak królewna ma na imię, trafia na rozwiązły dwór, gdzie ma zostać sponiewierana i sprawdzona erotycznie. Dodam, że wszystkie królowe i królewny lubują się w upokarzaniu innych i wymyślnych torturach.

Przebudzenie Śpiącej Królewny stanowiło dla mnie ciężki kąsek do przełknięcia. Książkę kupiłam parę ładnych lat temu, gdy w Polsce rozpoczynał się bum na powieści erotycznie i zupełnie nie wiedziałam, czego po niej oczekiwać. Ksiazk jest pornografią w czystej, wyuzdanej postaci. Autorka lubuje się w tematayce sado maso i niczym Rihanna w swojej piosence hołduje wyznaniu: sticks and stones may break my bones but chains whips excite me. Uwierzcie na słowo, ale po tej lekturze,  słowo trzepaczka już nigdy nie będzie się Wam kojarzyło z niewinnym narzędziem do ubijania piany z białek. Ksiazka potrafi zniszczyć psychikę, bo traktuje o wielu, naprawdę obrzydliwych rzeczach, a jej głównym tematem jest upokorzenie drugiej osoby. 

Ostatnio miałam szczęście do czytania dobrych książek, takich które zmuszały mnie do refleksji, rozpamiętywania, poszukiwania literatury o podobnej tematyce. Niemniej jednak pośród perełek zdarzają się egzemplarze beznadziejne i kiepskie, takie o których najlepiej od razu zapomnieć i przestrzec innych przed ich czytaniem. Taką pozycją jest Przebudzenie Śpiącej Królewny Anne Rice. Zdecydowanie nie polecam.



Tytuł: Przebudzenie Śpiącej Królewny
Tytuł oryginałuThe Claiming of Sleeping Beauty
Autor: Anne Rice
Tłumaczenie: Mieczysław Dutkiewicz 
Liczba stron: 244
Wydawnictwo: Mystery



Książka, której nie udało się kiedyś skończyć



niedziela, 11 grudnia 2016

Subiektywny przegląd grudniowych nowości kinowych

Premiera 2 grudnia

LION droga do domu
Lion
Reżyseria: Garth Davis
Film został zainspirowany prawdziwą historią o nadzwyczajnej odwadze i wielkiej sile miłości. Pięcioletni chłopiec gubi się na ulicach Kalkuty, tysiące kilometrów od domu. Napotkanym ludziom nie jest w stanie powiedzieć o sobie wiele. Nie zna nazwiska ani adresu rodziny. Zdany wyłącznie na siebie, musi stawić czoła zagrożeniom czekającym na ulicach wielomilionowego miasta. W najmniej oczekiwanym momencie jego los odmienia para Australijczyków. 25 lat później, już jako mężczyzna, wyrusza na poszukiwanie utraconego domu i rodziny.

Czemu go wybrałam? Bo wydaje się idealnym i ciepłym filmem o poszukiwaniu swojej tożsamości. 



Premiera 9 grudnia

Z innego świata
Mal de pierres
Reżyseria: Nicole Garcia
Gabrielle (Marion Cotillard) pochodzi z małego miasteczka na południu Francji, gdzie marzenia o prawdziwej, przepełnionej namiętnością miłości uchodzą za skandaliczne i szalone. W czasach, w których liczą się przede wszystkim stabilizacja i bezpieczeństwo, rodzice dziewczyny, wbrew jej woli, wydają ją za mąż za José (Alex Brendemühl), uczciwego i pracowitego hiszpańskiego farmera. Kiedy po latach spokoju u boku męża, Gabrielle wyjeżdża do uzdrowiska w Alpach i poznaje tam André (Louis Garrel), przystojnego żołnierza, który rozpala w niej od dawna skrywane żądze, w jej życiu na nowo pojawiają się pasja i namiętność. Tym razem Gabrielle jest zdeterminowana, by podążać za swoimi pragnieniami.
Czemu go wybrałam? Bo wydaje mi się, że istnieje drugie dno, że film ten może zaskoczyć swoim zakończeniem.


Premiera 25 grudnia
Pasażerowie
Passengers
Reżyseria: Morten Tyldum
Podczas międzyplanetarnej podróży kosmicznej do nowego domu, na nową planetę, dwoje pasażerów – wskutek niezrozumiałych, tajemniczych okoliczności – budzi się z hibernacji dziewięćdziesiąt lat za wcześnie. Jim (Chris Pratt) i Aurora (Jennifer Lawrence) zakochują się w sobie, wiedzą, że spędzą na pokładzie resztę życia. Szybko odkrywają, że statek kosmiczny znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, a życie pasażerów zależy tylko od nich... Powoli dowiadują się także, dlaczego ich wybudzenie nie było przypadkowe.
Dlaczego go wybrałam? Po pierwsze, Jennifer Lawrence, po drugie Jennifer Lawrence, po trzecie Jennifer Lawrence.
Ukryte piękno
Collateral Beauty
Reżyseria: David Frankel
Osobista tragedia sprawia, że pewien nowojorski specjalista od reklamy popada w głęboką depresję. Jego znajomi opracowują niekonwencjonalny plan, by wyleczyć go z choroby.

Czemu go wybrałam? Wydaje się być idealnym filmem na święta. 


Siedem minut po północy
A Monster Calls
Rezyseria: J.A.Bayona
Niewielu jest dorosłych, którzy mieliby tyle odwagi co 10-letni Josh. Chłopiec codziennie musi bronić się przed grupą starszych chłopaków, którzy prześladują go w szkole. Prawdziwy dramat jednak rozgrywa się w domu chłopca. Samotnie wychowująca go matka przegrywa walkę z chorobą, a lekarze rozkładają ręce. W tej sytuacji Josh zyskuje niezwykłego sprzymierzeńca - jest nim mroczna istota ze snów, która za pośrednictwem niezwykłych magicznych opowieści wciąga Josha w świat, gdzie znaleźć można odpowiedzi na najtrudniejsze pytania.

Czemu go wybrałam? Uwielbiam filmy utrzymane w stylistyce baśni.



Wybraliście coś dla siebie?


------------------------------------------------------------------------
Filmowe podsumowanie listopada.
źródło

Pitbull. Nowe porządki i Pitbull. Niebezpieczne kobiety
Pierwsza część świetna, mroczna, przerażająca. Druga, utrzymana w stylistyce komediowej, też niezła, a le moim zdaniem gorsza od pierwszej.
źródło

Ja to jednak ja. Nie ma to, jak obejrzeć film o Wielkanocy na miesiąc przed Bożym Narodzeniem. Ogólnie film bardzo sympatyczny. Swoją drogą, marzyliście kiedyś żeby zostać królikiem Wielkanocnym? Bo takie marzenie miał główny bohater. 




źródło
Fantastyczne zwierzęta i jak je znalexć.

Sympatyczny film ze świata Harry Pottera i w sumie tyle. Jest w nim sporo smaczków dla Potetromainiaków, ale jakoś, w ogólnym rozrachunku film mnie na kolana nie powalił. Cieszy jednak przesłanie jakie niesie, że trzeba dbać o zagrożone gatunki, bo najgorszym
drapieżnikiem na planecie jesteśmy my - ludzie. 






źródło

Genialny serial, który po prostu zwalił mnie z nóg. Rewelacyjny klimat, gra aktorska na najwyższym poziomie, skrzętnie ukryte rozwiązanie zagadki. Majstersztyk. 


źródło

Obejrzałam parę odcinków, ale jakoś serial mnie porwał i nie wiem, czy będę miała ochotę go jeszcze oglądać. 

środa, 7 grudnia 2016

[BOOK TOUR] "Liliowe dziewczyny" - Martha Hall Kelly



Niejednokrotnie czytając książki o wojnie myślę o tym, jak bardzo w dzisiejszych czasach jesteśmy słabi. Narzekamy na uciekający autobus, nie działający komputer, brak czasu. Przecież ludzie, nasi dziadkowie, żyjący w czasach II Wojny Światowej takie problemy jak mamy dzisiaj spychali na dalszy plan. Ich codzienne życie było walką o przetrwanie, a każdy kolejny dzień niezwykłym darem. Potrafili docenić prozę dnia codziennego, która nam, niestety, coraz częściej w biegu umyka. Trochę się rozpisałam, trochę pofilozofowałam, ale takie właśnie są moje pierwsze refleksje po lekturze Liliowych dziewczyn Marthy Hall Kelly - książki która całkowicie zawładnęła moją duszą i sercem.

Bohaterkami powieści są trzy dziewczyny, każda żyjąca w innym zakątku świata, każda na swój sposób zaangażowana w II wojnę światową. Nie wiedzą, że ich losy zostaną połączone poprzez Ravensbrück, obóz koncentracyjny dla kobiet.

Kasia, młoda panienka wiedzie normalny żywot nastolatki do czasu wybuchu wojny. Kiedy Niemcy najeżdżają na Polskę, a do jej rodzinnego Lublina zaczynają przybywać warszawiacy i wojska niemieckie, dziewczyna zostaje odarta z dzieciństwa. Zaczyna działać w podziemiu, jednak jej działalność nie trwa długo. Wskutek niefrasobliwości zostaje pojmana wraz z rodziną i znajomymi i przewieziona do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück. Tam Kasia poznaje inny świat. Świat okrutny, pełen niewytłumaczalnej przemocy, przesiąknięty strachem o każdą kolejną chwilę. 

Caroline jest prawie czterdziestoletnią, amerykańską aktorką, działającą w organizacjach prospołecznych wspierających francuskie sieroty. Kobieta prowadzi ich adopcję, posyła paczki z ubraniami, jednym słowem jest dobrą duszą. Gdy amerykański rząd obcina dotacje, kobieta sprzedaje co cenniejsze rzeczy, by kontynuować swoją działalność. Pewnego dnia Caroline poznaje Paula, w którym bez reszty się zakochuje. Mężczyzna wraca jednak do Europy, a do Caroline dochodzą wieści, że trafił do obozu koncentracyjnego.


Herta jest Niemką wychowaną w konserwatywnej rodzinie. Poznajemy ją w chwili, gdy wraz z jej empatycznym ojcem odwiedza żydowskiego lekarza. Ojciec wpajał dziewczynie szacunek do innych nacji, do drugiego człowieka, nie zgadzał się z faszystowską teorią nadludzi i nie popierał masowych wysiedleń i egzekucji ludności żydowskiej. Dziwi zatem zachowanie Herty. Kobieta pewnego dnia znajduje w gazecie ogłoszenie o pracy dla lekarki w obozie pracy w kurorcie w Ravensbrück. Początkowo młoda lekarka jest przerażona traktowaniem więźniów i nie planuje zostawać w murach ośrodka. Jednak chęć zrobienia kariery i zdobycia uznania, a także zarobienia pieniędzy powodują, że zmienia zdanie, a jej serce staje się z dnia na dzień coraz bardziej zatwardziałe. Ostatecznie kobieta posuwa się do makabrycznych czynów.

Liliowe dziewczyny to powieść, która porusza każdy skrawek umysłu, myśli i uczucia czytelnika. To żywo opowiedziana historia kobiet związanych z Ravensbrück – bezpośrednio i pośrednio, oparta na historycznych faktach. Dwie spośród głównych bohaterek – Herta i Caroline, a także pracownicy obozu koncentracyjnego są autentycznymi postaciami, co czyni książkę bardziej realną i jeszcze bardziej przerażającą. Powieść ta w przystępny sposób ukazuje rys historyczny począwszy od września 1939 roku a na roku 1959 kończąc. Mimo przekłamania paru faktów stanowi spore źródło wiedzy o tamtych czasach.

Powieść została napisana w narracji pierwszoosobowej z perspektywy trzech głównych bohaterek. Forma taka sprawia, że przez dość pokaźnych rozmiarów książkę po prostu się płynie. Dodatkowo rozwiązanie to potęguje emocje i przerażenie. Nie raz i nie dwa, czytając makabryczne opisy aż cała się trzęsłam i płakałam, a takie uczucia rzadko mną targają podczas lektury.

Martha Hall Kelly ukazała swoje bohaterki jako kobiety silne, niezłomne, walczące o swoje. Herta marzy o uznaniu w środowisku, Caroline o pomocy innym i miłości, a Kasia o wolności i bezpieczeństwie bliskich. Każda z nich podporządkowuje swoje czyny, by zdobyć upragniony cel.


Liliowe dziewczyny okazały się najbardziej poruszającą lekturą, jaką miałam okazje czytać w tym roku. To książka, o jakiej się nie zapomina, powieść, która zadecydowanie wybija się na tle innych. Chapeau bas, pani Hall, tym bardziej że to pani debiut autorski. 

Tytuł: Liliowe dziewczyny
Autor: Martha Hall Kelly
Tłumaczenie: Julia Szajkowska
Liczba stron: 664
Data wydania (Pl): 27 września 2016
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Książka trafiła do mnie dzięki akcji Book Tour organizowanej przez autorkę bloga rudarecenzuje.blogspot.com


wtorek, 6 grudnia 2016

25. WTDK




Co roku z niecierpliwością czekam na Wrocławskie Targi Dobrej Książki, które odbywają się na początku grudnia. Pierwotnie moja przygoda z nimi zaczęła się w pięknie odremontowanych, zabytkowych wnętrzach Dworca Głównego PKP. Ze względu na dość małą powierzchnię, trzeba się było przeciskać w tłumie, ale klimat tego wspaniałego budynku i wszechobecność książek wszystko wynagradzały.

Zeszłoroczne targi organizowane w Hali Stulecia pamiętam jako jeden, wielki zamęt i ogromne tłumy. Zjawiło się naprawdę wielu wystawców, odbyło się też spotkanie blogerów, a organizatorzy przygotowali dla blogosfery specjalne wykłady. Jako że była wtedy początkującą blogerką i właściwie nikogo nie znałam, nie odważyłam się i na spotkaniu się nie zjawiłam. A szkoda, bo w tym roku nowy organizator postanowił go nie robić.

W tym roku Targi odbyły się w głównym budynku Hali. Miałam wrażenie, że jest dużo mniej stoisk (przeglądając wiele promocji zdążyłam przelecieć po wszystkich stoiskach w przeciągu około godziny, co rok temu było niewykonalne). Później się okazało, że to nie wrażenie, a rzeczywiście rok temu pojawiło się znacznie więcej wystawców.

Ogólnie w Hali panowała cisza i spokój, ale zjawiłam się na nich wieczorem, tuż przed zamknięciem, więc to mnie jakoś specjalnie nie dziwiło.

Na ogromny plus zasługują promocje, bo mimo mniejszej ilości stoisk, można było wyhaczyć książki po wyjątkowo okazyjnych cenach. Większość wydawców oferowała około 25% zniżki na swoje tytuły. Niektórzy sprzedawali książki po konkretnej, niskiej cenie, np. 10, 20 zł. Tak było np. na stosiku Rebisu czy Czarnej Owcy.

Dzięki niskim cenom kupiłam trzy powieści dla siebie, 3 książki kucharskie i dwie powieści na prezenty. Dodatkowo dostałam plakat z okładką „Harry Potter’a i przeklętego dziecka” od bardzo sympatycznej pani z Wydawnictwa Media Rodzina.



Na zdjęciu widać moje łupy:
- Czwartkowe wdowy Claudia Piñeiro – upolowana na stoisku wydawnictwa Sonia Draga za 10 zł;
- Czekoladowe pragnienie Care Santos – j.w.;
- Pani Hazel i Klub Rosy Parks Jonathan Odell - upolowana na stoisku wydawnictwa WAM za 10 zł;
- 102 ciasta z owocami siostry Anastazji i 113 dań siostry Anastazji. Dania jarskie i ryby – prezenty dla mamy i teściowej. Wydawnictwo WAM miało specjalną promocję i też zakupiliśmy je z mężem za 10 zł.




Czytaliście te książki? Może mi jakąś szczególnie polecicie. Dobrze wybrałam?

niedziela, 4 grudnia 2016

Konkurs Fanbook - wygraj książkę!



Lubicie pisać recenzje i przeczytaliście wydaną w 2016 roku książkę, która Was zachwyciła? To świetnie, bo możecie wziąć udział w konkursie magazynu Fanbook i wygrać książkę oraz publikację w tym czasopiśmie.

Co należy zrobić?


  • napisać recenzję składającą się z maksymalnie 2 tysięcy znaków ze spacjami włącznie;
  • wysłać ją na adres redakcja@e-fanbook.pl do 15 stycznia 2017 roku;
  • w temacie maila wpisać: NAJLEPSZA KSIĄŻKA 2016;
  • w treści maila zawrzeć oświadczenie, że jesteście wyłącznym autorem recenzji. 

Nie zapomnijcie, że w konkursie nie wezmą udziału recenzje o objętości większej niż 2 tysiące znaków, nie zawierające informacji o recenzowanej książce i jej autorze oraz nadesłane w formie linka. 

To jak? Skusicie się?
 





czwartek, 1 grudnia 2016

Planowany stosik grudniowy i garść zapowiedzi książkowych

Grudzień przywitał mnie wielka ciapą i mokrymi butami. Z puszku, który uroczo posypywał wczoraj wieczorem, zostało szarobure coś. A całą resztę zmył deszcz. W każdym razie do Świąt zostały już tylko 24 dni, w sklepach kręcą się wygłodniali promocji klienci, a staruszek Mikołaj przygotowuje sobie portki na dalekie podróże.



Czy mam jakieś plany czytelnicze na grudzień? Ano mam, niewielkie. W pierwszej kolejności na warsztat zostaną wzięte Liliowe dziewczyny, które już zaczęłam. Książka trafiła do mnie w ramach akcji Book Tour organizowanej na blogu Ruda recenzuje. Przyznam, że powieść zapowiada się bardzo smakowicie. Druga w kolejce będzie książka autorstwa Banner Catherine Dom na skraju nocy. Przyznam, że wiążę z nią duże nadzieje, obym się nie przeliczyła.

Nie chcę planować więcej, bo ostatnio z moich planów wychodzi niewiele, a bardzo chciałabym dokończyć wyzwania czytelnicze i filmowe, które podjęłam, choć czarno to widzę.



Book Tour z Dzieckiem wspomnień Steeny Holmes ma się dobrze. Książka była już u dwóch uczestniczek. Po kliknięciu w odniesienia poniżej, możecie posłuchać niezwykle przyjemnego głosu Agnieszki w jej podcaście i przeczytać przepiękną recenzję Zuzanny.




Na koniec, tradycyjnie, wrzucam garść, a właściwie szczyptę, grudniowych premier książkowych, które mnie zainteresowały.

7 grudnia 2016

Rok królika Joanna Bator
Wydawnictwo ZNAK

Autorka bestsellerowych romansów historycznych Julia Mrok kieruje się dwoma pragnieniami: rozkoszy i opowieści. By je zaspokoić, z nikim się nie liczy i nie zważa na skutki swoich poczynań, ale kiedy posuwa się za daleko, w końcu musi zniknąć z własnego życia.
Zmienia tożsamość i wygląd, opuszcza swoich dwóch kochanków. Z Warszawy wyjeżdża do Ząbkowic Śląskich – miasteczka, do którego bardziej pasuje dawna nazwa Frankenstein. Wszechobecna atmosfera grozy zagęszcza się zwłaszcza w jedynym hotelu w mieście, gdzie uciekinierka postanawia wynająć pokój. Jego tajemnicza właścicielka, Wiktoria Frankowska, prowadzi w nim spa „Pod Królikiem”. Potworna tajemnica, jaka wiąże się z tym miejscem sprawi, że Julia Mrok będzie musiała na nowo zmierzyć się ze swoją przeszłością i podjąć decyzje, które po raz kolejny odmienią jej życie.


Mama odeszła Joyce Carol Oates
Dom Wydawniczy Rebis

"Mama odeszła" to książka szczera, intymna, wciągająca i bardzo osobista.
"Widzisz kogoś ostatni raz i nie wiesz, że to ostatni raz. Potem wiesz tylko jedno: że wtedy o tym nie wiedziałaś. Ale nie wiedziałaś, a teraz jest już za późno. I mówisz sobie: Skąd ja miałam wiedzieć, nie mogłam tego wiedzieć. Mówisz".
Trzydziestojednoletnia Nikki Eaton – niezamężna, seksualnie wyzwolona i samodzielna finansowo – raczej nigdy nie myślała o sobie w kategorii córki. A jednak kiedy z dnia na dzień nieoczekiwanie traci matkę, przechodzi ogromną wewnętrzną przemianę. Jeden burzliwy rok, wypełniony przerażającymi zdarzeniami i rozpaczą, przyniesie jej oświecenie, wiedzę, a nawet – niespodziewanie – miłość, która pomoże jej się podźwignąć.
Oates, jedna z najznakomitszych pisarek amerykańskich, z niezwykłą precyzją nakreśliła wciągający i poruszający obraz głębokiego żalu i oczyszczającego smutku, który pozwala spojrzeć na życie inaczej.
"Mama odeszła" znalazła się na liście stu najważniejszych powieści roku 2005 według "New York Timesa".



-----------------------------------------------------------------------------
opisy pochodzą ze strony empik.com



wtorek, 29 listopada 2016

O trupie, prawie jazdy i włoszczyźnie - "Francuski piesek" Marta Obuch



Czy dwie zwariowane przyjaciółki, dwaj policjanci kojarzący się z włoszczyzną i przyrządami krawieckimi, francuski kucharz, gangster i instruktor jazdy mogą mieć ze sobą coś wspólnego? Wydaje się to nieprawdopodobne, ale mogą. Dowodzi tego Marta Obuch w swojej najnowszej komedii kryminalnej Francuski piesek.

Zuza po raz dwunasty oblewa egzamin na prawko i gdyby nie jej wrodzona upartość, sprawy może potoczyłyby się inaczej. Biedula postanawia zejść na drogę przestępstwa i wciąga na nią sąsiada – Francuza Luka. Tymczasem do Misi postanawia wprowadzić się Ryszarda kociołek, była kochanka jej eks męża, który obecnie siedzi w kiciu. Włości Ryszardy i Hardego (eks męża) objęte zostały nadzorem komorniczym. Ryszarda ma wielkie serce, ale do elokwentnych nie należy. Często myli wyrazy i ich znaczenie (np. inseminację z insynuacją) wywołując swoimi wypowiedziami salwy śmiechu i złośliwych ataków Zuzy. Dziewczynom nie wiodłoby się źle, gdyby na scenę nie wkroczyły trupy i podły ZUS, a w tle nie majaczyły sylwetki policjantów – łamaczy niewieścich serc, choć ich nazwiska kojarzące się z włoszczyzną i przyrządami krawieckimi za nic by na to nie wskazywały.

Francuski piesek to pierwszorzędna komedia kryminalna skrząca się ostrym dowcipem. Marta Obuch z wielką wprawą prowadzi historię, a trzeba przyznać, że gatunek wybrała dość trudny, bo łatwo w nim przekroczyć granicę i sprawić, że powieść staje się po prostu banalna.

Fabuła książki jest tak irracjonalna, że jej przebieg śledzi się z zapartym tchem. Kawa pita ze słoiczków, podciąganie rajstop uciskowych leżąc w krzakach, czy alarm skonstruowany z puszek po piwie, to tylko niektóre zaskakujące elementy składające się, bądź co bądź, w logiczną i co najważniejsze, niezmiernie zabawną całość.

Siłą powieści są jej liczni bohaterowie i ich różnorodność. To właśnie dzięki nim książka się wyróżnia. Wszak nieczęsto można spotkać tak oryginalne postaci, poczynając od tipsiary o gołębim sercu, poprzez kalającego język polski, francuskiego kucharza, a na pyskatej kursantce kończąc. Podkreślenia wymaga, że postaci drugoplanowe też dodają swoistego smaczku przedstawionej historii i nie sposób o nich zapomnieć.

Kolejnym istotnym elementem fabuły są żywe i sarkastyczne dialogi. Owszem, jak to w komediach kryminalnych, często opierają się na nieporozumieniach, aczkolwiek prowadzone są one w sposób na tyle inteligentny, że doprowadzają czytelnika do łez, ale tych ze śmiechu, a nie z pożałowania. Poza tym często pojawiają się nie tylko w nich, ale też w opisach nazwy marek, czy nazwiska znanych czytelnikowi osób z codziennego życia. Wstawki takie pozwalają odczuć większą więź z bohaterami i światem przedstawionym.

Bo jeśli już brodzić w trawie, to jednak nie w domowych klapeczkach. Upraszczać, oczywiście, że upraszczać, zamiast serduszek i puszków powinna pomyśleć o sznurze pereł albo broszce, ale czy musi wyglądać jak Beata Szydło akurat skoro świt?

Francuski piesek to przezabawna pozycja nie tylko dla fanów kryminałów. To idealna lektura na bure, jesienne wieczory. Nie polecam jej czytać w komunikacji miejskiej, bo trudno przy niej zachować powagę. No chyba, że Wam nie przeszkadzają zdziwione spojrzenia współpasażerów.


Tytuł: Francuski piesek
Autor: Marta Obuch
Data wydania: 9.11.2016
Liczba stron: 464
Wydawnictwo: Filia

Za możliwość poznania mieszkanek Akacjowej dziękuję Wydawnictwu Filia

 




Wyzwanie:
Komedia kryminalna






piątek, 25 listopada 2016

Serce nie sługa - "Siedem dni łaski" Carla Gràcia Mercadé




Barcelona, koniec XIX wieku i przymusowe losowanie, którego wynikiem ma być wcielenie szęśliwca do wojska. Najbiedniejsi mają jednak dość represji i wybucha powstanie przeciwko bogatym, wykupującym się z tej odpowiedzialności dzięki złotu. Właśnie w takiej scenerii poznajemy losy rodziny Lledó i tajemniczej arystokratki uderzającej w dzwony i wzywającej powstańców do walki. Zauroczona wspaniałym i ujmującym za serce wstępem przeniosłam się w świat literacki wyczarowany przez Carlę Gràcia Mercadé.

Tło wydarzeń teraźniejszych tworzą retrospekcje z życia hiszpańskiej rodziny arystokratów. Marianna zostaje adoptowana przez swoją babcię po śmierci matki. Dziewczynka jednak nie wie, że w jej żyłach też płynie krew rodziny, która przyjęła ją pod swój dach i czuje się gorsza od kuzynów wychowujących się razem z nią. Po pewnym czasie Marianna i Felix zaczynają pałać do siebie uczuciem. Jednak dziadek, nestor rodu Lledó ma inne plany i nawet pośmiertnie, na mocy swojego testamentu wskazuje, że Marianna powinna zostać żoną Marcala, brata Felixa.

Siedem dni łaski to historia skomplikowanych relacji rodzinnych, dumy, zachowywania pozorów oraz utraconej miłości. Poprzez pojawiające się retrospekcje, które, przyznać trzeba, są dużo ciekawsze od toczącej się głównej linii fabularnej, książka zyskuje na tajemniczości. Mimo tego, że powieść porusza ważne tematy, to w ogólnym rozrachunku nie jest historią, która na długo zostaje w pamięci czytelnika. Saga rodziny Lledó została przedstawiona w mało interesujący sposób, nie wzbudzając w czytelniku ciekawości. Tak naprawdę, cała akcja została sprowadzona do trójkąta miłosnego między Marianną, Marcalem i Felixem, przez co umniejszona została rola nie tylko samego powstania, ale też innych istotnych wątków społeczno-historycznych. Dodatkowo bohaterowie opowieści są mało wyraziści, a ich zachowanie często przeczy przypisywanym im cechom.

Powieść Carli Gràcia Mercadé niestety zawiodła moje oczekiwania. Nie znalazłam w niej ani ciekawego tła historycznego, ani wyrazistych bohaterów. Niezmiernie żałuję, że w całej książce najbardziej zauroczył mnie ciekawy wstęp, a przedstawiona opowieść nie potrafiła wciągnąć i zainteresować.

Tytuł: Siedem dni łaski
Tytuł oryginału: Siete días de Gracia
Autor: Carli Gràcia Mercadé
Tłumaczenie: Karolina Jaszecka
Data wydania: 18 listopada 2015
Liczba stron: 416
Wydawnictwo: W.A.B